Poznaliśmy się w 2012 roku. Nie mieliśmy wtedy pojęcia, że oprócz miłości i małżeństwa połączy nas też wspólna przygoda z gotowaniem. Zaczęło się od prostej potrzeby – w naszym domu chcieliśmy mieć jedzenie, które jest prawdziwe, uczciwe i zrobione tak, jak robiły to kiedyś nasze babcie. Bez chemii, bez skrótów, za to z czasem i sercem włożonym w każdy słoik.

Bulion kolagenowy gotujemy ponad 12 godzin, żeby wydobyć z kości wołowych cały naturalny kolagen i białko. Smak jest delikatny, bo od początku myśleliśmy o osobach, które nie przepadają za intensywnym aromatem mięsa. Tak było u nas w domu – moja żona od ponad 9 lat nie je mięsa, ale gdy lekarz zalecił jej kolagen, postanowiłem zrobić taki wywar, który będzie mogła pić z przyjemnością.

Dziś nasz bulion to nie tylko produkt – to trochę historia naszego życia w słoiku. Od wyboru najlepszych składników, przez powolne gotowanie, po ręczne nalewanie – wszystko robimy sami i dokładnie tak, jak chcielibyśmy, żeby ktoś zrobił to dla nas.